W  I  N  O  L  O  G  I  A

o   w i n o r o ś l i   i   w i n i e

strona główna  |  wydarzenia  |  artykuły  |  książki  |  polskie wino  |  galeria  inne strony  |  o/about

uprawa winorośli »

winiarstwo »

odmiany winorośli »

poradnik winiarza »

podróże/regiony »

ludzie wina »

historia/tradycje »

wokół stołu »

degustacja i ocena »

ekonomia i prawo »

 

a r t y k u ł y  |  podróże/regiony

EPIGONI I MODERNIŚCI, CZYLI TOKAJSKIE KONTROWERSJE

Wojciech Bosak  |  08-01-2014

Jednym z elementów życia winiarskiego w Tokaju jest spór pomiędzy tamtejszymi tradycjonalistami i zwolennikami win w nowocześniejszym stylu. Rzecz cała wzięła swój początek mniej więcej przed dwudziestu laty, gdy niektórzy z tamtejszych producentów zaprezentowali słodkie wina w stylu zupełnie wtedy nieznanym w tym regionie. Owe pełne świeżego owocu i skoncentrowane niczym marmolada „nowe” tokaje różniły się diametralnie od obowiązującej tam wówczas silnie utlenionej maniery.

Wina te od samego początku spotkały się z aplauzem poczytnych krytyków winiarskich – zarówno na Węgrzech, jak i zagranicą – stając się niemal symbolem zmian zachodzących w środkowoeuropejskim winiarstwie po 1989 roku. A co poniektórzy specjaliści zaczęli wtedy przebąkiwać, że utleniony styl dominujący w poprzednich dekadach nie zawsze był w Tokaju normą, znajdując na to potwierdzenie w źródłach historycznych. Smaczku sprawie dodawał fakt, że głównymi orędownikami nowego stylu stali się zagraniczni inwestorzy, którzy już wtedy dość licznie zjawili się w Tokaju. I to chyba najbardziej rozsierdziło zwolenników starego stylu, którzy tokajskich modernistów oskarżyli wręcz o zdradę narodowej tradycji w imię obcych interesów.

Patrząc z boku można odnieść wrażenie, że zasadnicza kontrowersja między tokajskimi „modernistami” i „tradycjonalistami” dotyczy tego, jak długo wino powinno dojrzewać w beczce i w jakim stopniu należy je chronić przed oksydacją. W rzeczywistości nie jest to jednak tylko kwestia techniczna, czy estetyczna, dotycząca jakości i stylu wina, spór ten bowiem od samego początku ma silne zabarwienie ideologiczne i emocjonalne, zahaczając wręcz o kwestię węgierskiej tożsamości. Nam pewnie trudno jest te emocje zrozumieć, ale trzeba pamiętać, że tokaj aszú był przez wieki jednym z najsłynniejszych win świata i stał się dla Węgrów jedną ze świętości narodowych.

Zwolennicy zmian zaczęli oskarżać tradycjonalistów o obronę bylejakości, utożsamiając tradycyjny, utleniony styl tokaja z kiepskiej jakości winami produkowanymi w czasach komunizmu. Zapomniano jednak, że mierna jakość tamtych win zależała od innych czynników, a oksydatywny styl pozwalał jedynie lepiej ukryć te wady. Zasadniczą zmorą poprzedniej epoki było samo podejście do produkcji wina, w którym starania o jakość zepchnięto na bardzo daleki plan. Owo psucie tokaja osiągnęło swoje apogeum w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdy cała produkcja winiarska regionu została scalona w jednym państwowym molochu o nazwie Tokajhegyaliaji Állami Gazdaság Borkombinát z siedzibą w Sátoraljaújhely.

Absolutnym priorytetem Borkombinátu było zapewnienie dostaw na chłonny i mało wymagający rynek radziecki, który był w stanie przyjąć każdą ilość tych win, nie zważając zbytnio na ich jakość. Starano się więc produkować jak najwięcej. Kontrahentom płacono od kilograma dostarczonych winogron, a nie za ich dojrzałość i jakość, w efekcie zbiory dochodziły nieraz do 20 ton z hektara. Powszechnie stosowano szaptalizowanie moszczu cukrem oraz dodawanie destylatu do wina (nawet do 4 procent, sic!), czego zakazano dopiero w 1991 roku. Te kontrowersyjne praktyki stosowano nawet przy wyrobie najbardziej prestiżowej kategorii win tokajskich, czyli aszú.

Kolejną dyskusyjną techniką, stosowaną w Borkombinácie od 1962 roku przy produkcji większości win słodkich, była pasteryzacja. Wino po zabutelkowaniu najpierw ogrzewano na bardzo krótki czas do 83°C, a następnie przetrzymywano 2–3 tygodnie w temperaturze 35–45°C, co oczywiście nie pozostawało bez wpływu na jego smak i aromat. W wyniku tego procesu wina nabierały bowiem karmelowych, bakaliowych i kompotowych tonów, co upodabniało je nieco do taniej madery. Taka termiczna obróbka była powszechnie stosowana aż do 1999 roku w Tokaj Kereskedőház, dużej państwowej firmie stworzonej na resztówce dawnego Borkombinátu po jego podziale i częściowej prywatyzacji.

Z kolei obrońcy purystycznie pojmowanej tradycji zarzucili modernistom, że ich wina wręcz nie powinny być zaliczane do tradycyjnych kategorii win tokajskich! Ta frakcja jest do dziś bardzo wpływowa, szczególnie w gremiach oficjalnych, decydujących o kształcie przepisów winiarskich oraz o kwalifikowaniu win do wyższych kategorii jakościowych. Spór toczy się szczególnie wokół najbardziej reprezentatywnej i najsławniejszej kategorii win tokajskich, czyli aszú. Przepisy wymagają, aby wino o takiej nazwie dojrzewało co najmniej trzy lata w drewnianej beczce, co nie może pozostać bez wpływu na końcowy efekt. Chcąc natomiast zachować w winie świeżą owocowość należy je wcześniej rozlać do butelek, a tym samym traci się prawo do takiego oznaczenia.

Dlatego wiele win w nowoczesnym stylu, choć nierzadko spełniają one parametry analityczne przewidziane dla 6-puttonowych aszú, muszą się zadowolić oznaczeniem „późny zbiór” (késői szüret, late harvest). Zdarza się jednak, że nawet wina, które spełniają po temu wszelkie wymagania formalne  – łącznie z długim leżakowaniem w beczce – nie są dopuszczane do tradycyjnych tokajskich oznaczeń, gdyż nie reprezentują „typowego stylu” takich win. Zaliczenie do kategorii tokajskich „win specjalnych” (borkülönlegesség), obejmującej oznaczenia eszencia, aszú, szamorodni, fordítás i máslás zależy bowiem od wyroków państwowej komisji klasyfikacyjnej, która przeprowadza ocenę degustacyjną danego wina. Owa „typowość” jest więc kryterium w dużej mierze umownym, zależnym od gustów ludzi, którzy w tej komisji zasiadają. A jest tajemnicą poliszynela, że profesorowie-enolodzy starej daty, którzy stanowią większość tego szanownego gremium, nowoczesnego tokaja po prostu nie lubią.

Dziś emocje nieco już opadły, a obydwie frakcje okopały się na z góry upatrzonych pozycjach i robią swoje. Wina w nowoczesnym stylu zdecydowanie zdobyły sobie przychylność krytyki i publiczności i to one są obecnie wizytówką Tokaju. Ale obrońcy purystycznie pojmowanej tradycji są do dziś wpływowi i ciągle zdarza się, że naprawdę świetnym winom w reduktywnym stylu odmawia się prawa do oznaczenia aszú, czy samorodni, pomimo tego, że spełniają one po temu wszelkie formalne warunki.

Wymieńmy zatem krótko najważniejsze punkty sporne tej niekończącej się debaty:

  

I. Styl wina

Typowy tokaj w tradycyjnym stylu, to wino o dość ciemnej, „bursztynowej” barwie, nieraz przypominającej wręcz mocną herbatę. Także aromaty takich win są zazwyczaj mniej lub bardziej utlenione, ewoluowane, z nutami suszonych jabłek, orzechów włoskich i bakalii oraz charakterystycznym „chlebowym” (brodigság) posmakiem. Wina te często objawiają w ustach pewną szorstkość, czy może raczej „ognistość” wynikającą z wyższej zawartości alkoholu (na poziomie 1314°), a także obecności garbników. Te ostatnie wnoszą też do tych win sporo „przypieczonych” tonów, jak kawa, czekolada, tosty, stare drewno, etc.  Winiarze-tradycjonaliści, oprócz klasycznych kategorii win tokajskich (aszú, szamorodni, fordítás, máslás) produkują sporo win półwytrawnych i półsłodkich.

Natomiast tokaje zrobione w manierze modernistycznej odznaczają się stosunkowo jasnym kolorem oraz czystym i świeżym owocowym aromatem. Dotyczy to w zasadzie wszystkich rodzajów win, od wytrawnych, po najsłodsze aszú. Przy czym producenci tego nurtu starają się zachować pewną czytelność stylistyki, robiąc albo wina zdecydowanie słodkie, albo wytrawne, unikają natomiast win półwytrawnych i półsłodkich. Takie „nowoczesne” wina słodkie charakteryzują się zazwyczaj niższą zawartością alkoholu, na poziomie około 1012°, a pomimo potężnej nieraz zawartości cukru resztkowego mogą się wydawać w ustach niemal zwiewne, dzięki świeżym nutom owocowym i kwiatowym oraz wyraźnej kwasowości. Zarówno w winach wytrawnych, jak i słodkich czasem mogą być także wyczuwalne aromaty nowej beczki, choć nie jest to reguła.

Wspomnijmy tu jeszcze o nowej, nietradycyjnej kategorii win tokajskich, która stała się niejako symbolem takiego nowoczesnego stylu win słodkich – są to wina „późnego zbioru”, oznaczone na etykietach jako késői szüret, késői szüretelésű bor, albo late harvest. Są to z reguły wina o podobnej zawartości cukru resztkowego, jak aszú i wyrabiane podobną metodą, poza skróconym okresem leżakowania w beczce. Z początku kategoria ta pojawiła sie jako swego rodzaju  „wyjście awaryjne dla win, które ze względu na ów nieprzepisowy czas spędzony w beczce, albo „nietypowy charakter” nie zostały zaklasyfikowane do żadnej z klasycznych tokajskich kategorii. Dziś termin termin ten często pojawia sie na etykiecie jako swego rodzaju deklaracja ideologiczna producenta.

 

II. Maceracja gron aszú

Przy produkcji najbardziej tokajskiego z tokajskich win, czyli aszú, różnice stylistyczne w dużym stopniu zależą od sposobu maceracji zbotrytyzowanych jagód.

W tradycyjnej metodzie wyrobu win aszú zbotrytyzowane owoce są delikatnie zgniatane na pulpę, czy raczej gęstą „pastę”, tak aby nie uszkodzić pestek. Niegdyś robiono to wydeptując je nogami, dziś zwykle stosuje się w tym celu odpowiednio wyregulowane młynki o gumowych wałkach. Ową „pastę” z jagód aszú zalewa się z reguły już całkowicie przefermentowanym, młodym wytrawnym winem, aby alkohol wspomógł ekstrakcję zawartych w niej składników. Niegdyś używano do tego win z poprzednich roczników, w tym – w najbardziej tradycyjnym wydaniu – starych tokajów samorodnych, które wcześniej spędziły już kilka lat w beczce. Po zmianie przepisów w 1994 roku wino bazowe musi pochodzić z tego samego rocznika, co zbotrytyzowane jagody. Dzięki rozdrobnieniu owoców i działaniu alkoholu do wina przedostaje się znacznie szersze spektrum substancji – w tym sporo związków polifenolowych ze skórek, a nawet pestek – niż w przypadku maceracji całych jagód w moszczu. W ogromnym stopniu wpływa to potem na charakter i aromat gotowego trunku.

Natomiast przy produkcji win aszú w nowoczesnym stylu zbotrytyzowane jagody maceruje się w całości, bez rozdrabniania w świeżym lub częściowo tylko zafermentowanym moszczu, o zawartości alkoholu co najwyżej paru procent. W ten sposób do wina nie przedostaje się zbyt wiele substancji zawartych w skórkach. Dotyczy to zwłaszcza ekstrakcj polifenoli, które w takim przypadku przedostają się do wina w znacznie mniejsz dawce, niż przy maceracji rozdrobnionych jagód w winie.

 

III. Beczki – stare czy nowe?

Niskie piwnice wypełnione rzędami małych beczek, to bodaj najczęściej występujący motyw we wszelkich popularnych publikacjach o Tokaju. Bo też klasyczne kategorie win tokajskich, obojętnie w jakim stylu nie byłyby robione, obejść się nie mogą bez małej beczki z Gönc (gönci hordó) lub z Szerednye (szerednyei hordó) o pojemności odpowiednio 151 i 200 litrów. Kwestia dotyczy jednak tego, czy ma to być beczka stara, czy nowa.

Winiarze starej szkoły uważają, że nowo zakupioną beczkę powinno się najpierw długo płukać przy użyciu wody oraz roztworów sody i kwasu siarkowego, a następnie używać przez dwa albo trzy lata do przechowywania trunków gorszego sortu i dopiero, gdy z drewna zostaną już wyługowane wszelkie substancje smakowe i zapachowe można ją napełnić lepszym winem. Według nich bowiem wszelkie posmaki drewna są po prostu wadą techniczną. Potem taka beczka, starannie konserwowana i naprawiana,  może służyć do starzenia szlachetnych win nawet przez pięćdziesiąt lat lub dłużej.

Natomiast winiarze „nowej fali” programowo unikają starych beczek, głównie ze względu na niebezpieczeństwo zakażeń biologicznych i nadmiernej oksydacji. Niektórzy producenci stosują nowe beczki po to, aby świadomie dodać swoim winom nieco aromatów nowego dębu. Przy czym obydwie strony tego sporu odwołują się do argumentów historycznych. Tradycjonaliści uważają, że przed 1989 rokiem nikt nie używał w Tokaju nowych beczek. Moderniści twierdzą natomiast, że było zupełnie inaczej – skoro jeszcze na początku ubiegłego wieku gros szlachetnych win tokajskich wysyłano poza region w tych samych beczkach, w których leżakowały, to za każdym razem musiały one być całkowicie nowe.

  

IV. Kontakt z powietrzem

Dla tokajskich sporów przysłowiowa już stała się tak zwana „kwestia niedopełnionej beczki”. Winiarze tradycyjnego nurtu zostawiają podczas dojrzewania wina w beczce nieco wolnej przestrzeni pod korkiem, aby miało ono większy kontakt z powietrzem. Tym sposobem ich wina szybciej nabierają charakterystycznej „bursztynowej” barwy oraz dojrzałych, utlenionych aromatów, które są według nich kwintesencją tokajskiego stylu. Z kolei moderniści za wszelką cenę starają się uniknąć oksydacji, aby zachować możliwie czysty i świeży, owocowy charakter wina, dlatego ich tokaje dojrzewają w beczkach dopełnianych regularnie pod sam korek.

Jedynymi winami, których oksydatywny styl nie budzi niczyich wątpliwości wytrawne tokaje samorodne (tokaji szamorodni). Wina te bowiem z definicji powinny dojrzewać w kontakcie z powietrzem, aby na ich powierzchni wytworzyła się warstewka drożdży kożuchujących („kwiat winny”, flor), podobnie jak w przypadku sherry fino, czy „wina żółtego” (vin jaune) z francuskiej Jury, co nadaje im charakterystyczny orzechowy aromat i smak. Z technologicznego punktu widzenia jest to jednak zupełnie inna historia, gdyż ze względu na całkowitą wytrawność i stosunkowo wysoki alkohol – na poziomie 13,514 procent – wina takie są zdecydowanie mniej narażone na działanie niepożądanych mikroorganizmów (jak np. bakterie octowe).

W przypadku win z cukrem resztkowym i niższą zawartością alkoholu takie postępowanie może łatwo skończyć się katastrofą. Dotyczy to zwłaszcza mniej słodkich kategorii tokajów aszú 35p., które przy dłuższym pobycie w niepełnej beczce nieraz rzeczywiście rozwijają dość kontrowersyjne aromaty. Natomiast wina zdecydowanie słodkie, jak aszú 6p. i aszú esszencia zadziwiająco dobrze znoszą takie traktowanie. Otóż przy zawartości cukru resztkowego rzędu 150 gramów na litr lub większej oraz kwasowości wynoszącej co najmniej 8 gramów na litr fermentacja zatrzymuje się w naturalny sposób po osiągnięciu około 12 procent alkoholu.

W beczce dochodzi wtedy do stanu pewnej kruchej biologicznej równowagi, gdyż owa kombinacja wysokiej zawartości cukru, alkoholu i niskiego pH nie tylko utrudnia pracę drożdży, ale też zabezpiecza przed aktywnością innych mikroorganizmów. Dlatego takie bardzo słodkie wina mogą w dobrej kondycji przetrwać długie lata w kontakcie z powietrzem, nawet jeśli były bardzo słabo siarkowane. A zdarzyło mi się nawet spróbować paru wiekowych aszú 4p., które potrafiły zachować świetną formę, dojrzewając dekadę lub dłużej w niepełnej beczce z minimalnym dodatkiem dwutlenku siarki! Teoretycznie nie powinno się to udać w przypadku win zawierających „zaledwie” około stu gramów cukru na litr, gdyż takie stężenie nie chroni jeszcze przed działaniem szkodliwych mikroorganizmów, a wręcz stanowi dla nich pożywkę.

Prawdopodobnym wyjaśnieniem tej zagadki może być możliwość spontanicznego, cyklicznego wznawiania się fermentacji tych win i ochronne działanie wytwarzającego się w ten sposób dwutlenku węgla (jest to trik stosowany dziś przez niektórych producentów tzw. „win naturalnych, wyrabianych bez dodatku SO2). Nawet bowiem w ukrytych głęboko pod ziemią chłodnych tokajskich piwnicach temperatura może podnieść się w ciągu lata o dwa, trzy stopie, co już wystarczy do obudzenia aktywności dzikich drożdży i wznowienia powolnej, prawie niezauważalnej fermentacji w słabo siarkowanym winie. Temperatura ta jednak zawsze pozostaje na tyle niska, aby w winie przez długie miesiące pozostał wytworzony w wyniku takiej fermentacji dwutlenek węgla, stanowiący skuteczną ochronę przed utlenieniem i niekorzystnymi zmianami biologicznymi.

 

V. Siarkowanie

Tu dochodzimy do kolejnej spornej tokajskiej kwestii, jaką jest siarkowanie. Wina słodkie w nowoczesnym stylu są z reguły traktowane dość wysokimi dawkami dwutlenku siarki, na poziomie około 300 mg/l, aby mogły jak najdłużej utrzymać swój świeży charakter. Siarka działa bowiem nie tylko jako konserwant, ale także wzmacnia percepcję owocowych aromatów i maskuje ewentualny posmak aldehydu octowego, gdyby doszło do przypadkowego utlenienia.

Raczej się o tym głośno nie mówi z uwagi na uprzedzenia konsumentów, ale silne siarkowanie wpłynęło na styl nowoczesnych słodkich win tokajskich być może w większym stopniu, niż jakakolwiek inna spośród wprowadzonych tam w ostatnich dekadach zmian technologicznych. Za sprawą owych wysokich dawek SO2 te ultranowoczesne tokaje zaczęły coraz bardziej upodabniać się w smaku i aromacie do win sauternes albo austriackich i niemieckich trockenbeerenauslese. To już samo w sobie stanowiło prawdziwą rewolucję stylistyczną, gdyż nigdy wcześniej w Tokaju czegoś takiego nie robiono.

Stosowane wcześniej przy wyrobie win słodkich dawki dwutlenku siarki z reguły nie przekraczały 150 mg/l, nawet w przypadku taniej, masowej produkcji. Współcześni tradycjonaliści też z reguły nie przekraczają tej granicy, a ich ekstremalni przedstawiciele siarkują swoje aszú i inne wina słodkie do poziomu zaledwie około 50–70 mg/l całkowitej zawartości SO2, co nawet w przypadku białych win wytrawnych byłoby wartością raczej umiarkowaną.

 

VI. Czas dojrzewania wina

Uzyskanie wina w oksydatywnym stylu wymaga stosunkowo długiego starzenia w beczce przed rozlaniem do butelek. Dlatego winiarze-tradycjonaliści trzymają się obowiązującej niegdyś w Tokaju zasady, że wino aszú powinno dojrzewać w beczce co najmniej tyle lat, ile wynosi podana na etykiecie liczba puttonów. Niektórzy z nich idą nawet dalej i dodają do tej liczby jeszcze dodatkowe dwa lata (a wiec np. co najmniej pięć lat dojrzewania w przypadku aszú 3p. i aż osiem lat w przypadku aszú 6p.) Ekstremiści trzymają w drewnie swoje wina aszú nawet po kilkanaście lat! Nierzadko równie długi okres potrafią spędzić w beczce także słodkie i wytrawne tokaje samorodne w starym stylu. Wina wytrawne, półwytrawne i półsłodkie zwykle są starzone w beczkach przez kilka lub kilkanaście miesięcy. Najczęściej też takie tradycyjne wina leżakują później jeszcze rok, czy dwa w butelkach.

Natomiast tokaje w modernistycznym stylu dojrzewają z reguły zdecydowanie krócej – zwykle nie dłużej, niż 2–3 lata w beczce – aby zachować świeży i owocowy styl. W przypadku win aszú przepisy wymagają dwóch lat leżakowania w beczce oraz dodatkowego roku w butelce. Zwolennicy starego stylu zarzucają, że ów skrócony okres dojrzewania wynika jedynie z chęci szybkiego zysku i szkodzi tylko wizerunkowi tokaja jako tradycyjnego wina. Moderniści natomiast powołują się na źródła historyczne, które mówią, że w XVII–XIX wieku wina tokajskie były często już po roku leżakowania wywożone poza region.

  

VII. Interpretacje tokajskiej tradycji

Tokajskie kontrowersje nie dotyczą jednak tylko kwestii technicznych związanych wyrobem i stylem wina, ale odnoszą się też do przeszłości tamtejszego winiarstwa. Tradycjonaliści wysuwają zarzut, że świeży i owocowy styl ma się nijak do lokalnej tradycji i twierdzą, że wcześniej nigdy takich win w Tokaju nie robiono.

Moderniści uważają odwrotnie – że to właśnie w okresie swojej największej chwały wielkie tokaje bliższe były owemu nowoczesnemu stylowi, gdyż dojrzewały stosunkowo krótko, a do tego zawsze w nowych w beczkach (w których następnie były sprzedawane i wysyłane poza region). Natomiast według nich takie zabiegi, jak długie leżakowanie w starych beczkach i zamierzone utlenienie pojawiły się w okresie kryzysu produkcji spowodowanego przez filokserę, a regułą stały się one dopiero po ostatniej wojnie. Ów mocno utleniony styl dobrze bowiem maskował takie naganne praktyki stosowane przy wyrobie win tokajskich w okresie realnego socjalizmu, jak ogromna wydajność winnic, szaptalizacja, wzmacnianie destylatem i pasteryzacja.

Oczywiście tradycjonaliści nie zgadzają się z tą tezą i przytaczają liczne wzmianki o bursztynowej barwie sławnych win tokajskich sprzed wieków, co ich zdaniem świadczy, że dojrzewały one długo i to raczej w niepełnych beczkach. Historycy nie potrafią jednoznacznie przyznać racji żadnej ze stron i wydaje się, że w przeszłości – podobnie jak dzisiaj – robiono wina na obydwa sposoby.

   

WWykorzystana literatura:

Alkonyi L. (1998), The Tokaj absurd, Borbarát (Friends of Wine), Vol III, no 1, ss. 37–41.

Alkonyi L. (2000), Tokaj the wine of freedom. Tokaj a szabadság bora, Budapest.

Bodnár S. (1990), Quality and origin protection of Tokaj wines, [w:] Botos E.P. (red.), Vine and wine economy, Budapest - Amsterdam., s. 324.

Botos E.P., Marcinkó F. (2006), Tokaj wine atlas, Budapest.

Kerényi Z. (2013), Tokaj, [w:] Mencarelli F. (red.), Tonutti P. (red.), Sweet, Reinforced and Fortified Wines. Grape Biochemistry, Technology and Vinification, Oxford - Chichester – Hoboken, ss. 269–276.

Lambert-Gócs M. (1987), Tokay, The Journal of Gastronomy, Vol. 3 no 3, ss. 16–29.

Lambert-Gócs M. (2002), Tokaji: foreve amber, Gastronomica. The Journal of Food and Culture, Vol. 2 no 3, ss. 59–63.

Lambert-Gócs M. (2010), Tokaj wine: fame, fate, tradition, San Francisco.

Lindell A. (2003), The wines of Hungary, London.

Sailer M. (b.r.), Das Tokajer-Buch, Nürtingen.

Szabó J., Török I. (1867), Tokaj-Hegyaljai album, Pest.

 

©tekst i  zdjęcia: Wojciech Bosak

Tekst ten jest rozszerzoną wersją artykułu, który ukazał się pierwotnie na stronie Vinisfera

 

© copyright by winologia.pl 2008-2017  |  wszelkie prawa zastrzeżone  |  strona przeznaczona dla osób pełnoletnich

strona główna  |  wydarzenia  |  artykuły  |  książki  |  polskie wino  |  galeria  inne strony  |  o/about