| W I N O L O G I A | ||||
| o w i n o r o ś l i i w i n i e | ||||
| strona główna | wydarzenia | artykuły | książki | polskie wino | galeria | inne strony | o/about | ||||
| 
 | a 
    r t y k u ł y  |  winiarstwo GENETYKA FERMENTACJI (O DROŻDŻACH GMO) Wojciech Bosak | 21-11-2010 
	 Spontaniczna fermentacja na własnych drożdżach Ostatni odcinek świetnego cyklu popularyzatorskich artykułów Andrzeja Daszkiewicza o drożdżach (Magazyn Wino nr 47 z 2010 r., s. 74) traktuje o dylemacie: drożdże dzikie, czy selekcjonowane. Autor kończy ten tekst optymistycznie: 
	„W 
	końcu chodzi o to, by stworzyć jak najlepsze wino. Pamiętajmy, że nie ma (na 
	razie?) sztucznych drożdży, tyle, że niektóre są selekcjonowane.” 
	
	Otóż nie jest tak do końca – nie zapominajmy bowiem o drożdżach genetycznie 
	modyfikowanych, które od kilku lat są stosowane w komercyjnej produkcji 
	wina. Nie wiem, czy to już są „sztuczne drożdże”, ale też trudno przejść nad 
	nimi do porządku, uznając je bez zastrzeżeń za „naturalne”. Choćby z tego 
	powodu, że niezależnie od takiej, czy innej racji spory procent konsumentów 
	wina po prostu nie akceptuje genetycznie zmodyfikowanych wiktuałów. 
	Jak 
	dotąd, w branży winiarskiej nie obserwujemy takiej inwazji genetycznie 
	zmodyfikowanych organizmów (GMO), jak w wielu innych gałęziach produkcji 
	roślinnej. Nigdzie nie są dopuszczone do regularnej uprawy zmodyfikowane 
	winorośle, choć istnieją już całkiem interesujące transgeniczne warianty 
	klasycznych odmian Vitis 
	vinifera (a także 
	podkładek winorośli) o podwyższonej odporności na choroby i szkodniki. Na 
	razie są one testowane na pilnie strzeżonych plantacjach doświadczalnych w 
	kilkunastu instytutach badawczych w Europie i w krajach Nowego Świata. 
	Dzisiaj jedynymi GMO, które oficjalnie i legalnie mogą być stosowane 
	bezpośrednio przy produkcji wina pozostają dwa  zmodyfikowane szczepy 
	drożdży winiarskich. 
	
	Prace nad modyfikacjami genetycznymi drożdży Saccharomyces 
	cerevisiae (przypomnijmy, 
	że jest to najważniejszy gatunek odpowiedzialny za fermentację wina) 
	rozpoczęły się mniej więcej dwadzieścia lat temu i ich głównym celem nie 
	było bynajmniej uzyskanie nowych szczepów drożdży winiarskich. Drożdże takie 
	są wykorzystywane na szeroką skalę do syntezy różnych związków i substancji, 
	choćby w medycynie i w przemyśle farmaceutycznym (np. do produkcji 
	insuliny), w przemyśle kosmetycznym, czy przy produkcji biopaliw. 
	Zmodyfikowanych szczepów S. 
	cerevisiae używa się 
	też coraz szerzej w piekarnictwie i przy produkcji piwa. Ale w wielu krajach od lat pracuje się również nad stworzenie genetycznych modyfikacji drożdży przydatnych do produkcji wina. Badania takie prowadzi się między innymi we Francji, Niemczech, Szwecji, USA, Kanadzie i RPA. Cele, jakie tu stawiają sobie badacze są bardzo różne. Mogą one dotyczyć na przykład: 
	- wytworzenia podczas fermentacji pożądanych związków odpowiedzialnych za 
	smak i aromat wina (np. glicerolu, estrów i innych związków aromatycznych), 
	- 
	rozkładu kwasu jabłkowego podczas fermentacji alkoholowej, 
	- 
	degradacji niepożądanych produktów ubocznych fermentacji (np. octanu etylu, diacetyly), 
	- 
	redukcji zawartości alkoholu, 
	- 
	wytworzenia lub wzmocnienia działania pożądanych enzymów,  - przyspieszenia autolizy drożdży, wytrącania się osadu i klarowania wina, 
	- 
	
	etc., etc. 
	
	Pierwszą zmodyfikowaną genetycznie selekcją S. 
	cerevisiae autoryzowaną 
	do komercyjnej, wielkotowarowej produkcji wina stały się drożdże oznaczone 
	jako ML01. W 2003 roku amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków przyznała im 
	status GRAS („ogólnie uznane jako bezpieczne”) i dopuściła do komercyjnej 
	dystrybucji na terenie Stanów Zjednoczonych. Trzy lata później podobny 
	status uzyskały kolejne zmodyfikowane genetycznie drożdże winiarskie o 
	symbolu ECMo01. W tym samym 2006 roku obydwa te szczepy zostały dopuszczone 
	do produkcji wina w Kanadzie. Ich stosowanie jest dziś dozwolone także w 
	Mołdawii. 
	ML01 stworzył dr Hennie van Vuuren z Uniwersytetu Kolumbii 
	Brytyjskiej na bazie popularnych drożdży Prise de Mousse-S92 (S. 
	cerevisiae ssp. bayanus). 
	Dodano do nich geny pochodzące z 
	drożdży Schizosaccharomyces pombe, odpowiedzialne 
	za rozkład kwasu jabłkowego, oraz geny powodujące fermentację malolaktyczną, 
	pobrane z bakterii Oenococcus 
	oeni. Dzięki tym drożdżom można dość łatwo przeprowadzić 
	jednoczesną fermentację alkoholową i jabłkowo-mlekową. 
	ECMo01, to również kanadyjska selekcja, powstała w laboratorium 
	First Venture Technologies w Vancouver, a jej podstawą stał się szeroko 
	stosowany, stary szczep drożdży winiarskich M-1107, zwany też UCD-522 (S. 
	cerevisiae ssp. cerevisiae). 
	W tym przypadku manipulacja genetyczna polegała na powieleniu i uaktywnieniu 
	własnego genu S. 
	cerevisiae oznaczonego 
	jako DUR1,2. W „normalnych” 
	drożdżach gen ten nie jest aktywny podczas fermentacji alkoholowej, tu 
	jednak zmieniono sekwencje DNA, przenosząc promotory genowe i terminatory z 
	innych selekcji S. 
	cerevisiae. W rezultacie uruchomiono degradację powstających 
	podczas fermentacji wina szkodliwych aminów biogenicznych, które są 
	prekursorami takich związków, jak „kacogenna” histamina, czy karbaminian 
	etylu, uchodzący za substancje potencjalnie rakotwórczą. 
	Nikt do końca nie wie, jak często te zmanipulowane mikroorganizmy 
	są 
	
	stosowane przy produkcji wina 
	
    . W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie 
	producenci nie mają żadnego obowiązku, żeby z tego komukolwiek się 
	spowiadać, czy też informować o tym fakcie konsumentów (choć wielu po prostu 
	do tego się przyznaje). 
	Co więcej, drożdże użyte podczas fermentacji nie są formalnie uznawane jako 
	składnik, lecz tylko jako środek służący do produkcji wina, a więc nie muszą 
	być wymieniane na etykietach, czy w dokumentach towarzyszących, nawet w 
	przypadku, gdy tak zrobione wino jest eksportowane do krajów posiadających 
	znacznie bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące użycia GMO w produktach 
	spożywczych. 
	A 
	przecież trudno jest usunąć całkowicie drożdże pozostałe w winie po 
	fermentacji. Jak wykazują badania, nawet dzisiaj, w dobie absolutnej higieny 
	i sterylnej filtracji, po kilkunastu miesiącach spędzonych w butelce ponad 
	połowa win wykazuje choćby minimalne ślady aktywności drożdży, a właściwie 
	wszystkie zawierają – i to niekiedy w znaczącym stężeniu – produkty ich 
	autolizy. Inne doświadczenia pokazują, że przeżywalność modyfikowanych 
	drożdży w butelce nie odbiega od tej ogólnej średniej. 
	Stwierdzono także, że zmodyfikowane genetycznie drożdże dość łatwo 
	przedostają się do dzikich populacji, mogą więc bez naszej wiedzy zadomowię 
	sie w naszej winnicy, czy winiarni. Może się więc zdarzyć, że nawet 
	butelka pochodząca od winiarza biodynamika – zagorzałego przeciwnika GMO, 
	stosującego wyłącznie spontaniczną fermentację będzie zawierała pozostałości takich 
	zmanipulowanych drożdży,  jeśli 
	na przykład są one stosowane przez któregoś z jego sąsiadów. 
	 ©tekst i zdjęcia: Wojciech Bosak 
 | |||
| © copyright by winologia.pl 2008-2017 | wszelkie prawa zastrzeżone | strona przeznaczona dla osób pełnoletnich | ||||
| strona główna | wydarzenia | artykuły | książki | polskie wino | galeria | inne strony | o/about | ||||